Cześć!
Powracam z nowym postem, który obiecałam wcześniej - dużo wcześniej.
Tak jak wspominałam w poprzednim poście,
te wakacje spędzałam nad morzem. Pierwsze pięć dni to był koszmar. Deszcz,
wiatr i wszystko z tym związane. Dodatkowo za każdym razem, gdy wyjeżdżaliśmy,
musieliśmy stać w korku, co mnie strasznie denerwowało. Chociaż jakby się
zastanowić to nie wiem czy znajdzie się osoba, która ma ochotę stać w korku.
Wracając do tematu, razem z rodzicami zwiedziliśmy, wiele miast i nie
spędziliśmy ani chwili na plaży. Wszystko zaczęliśmy od półwyspu helskiego i
miejscowości Hel. Miejsce jak z bajki, piękna plaże, genialne morze i - moja
ulubiona atrakcja - fokarium. Mamo, tato dziękuję, że mnie tam zabraliście.
Jeśli chodzi o Mierzeje Wiślaną, to
zobaczyłam tam zupełnie wszystko. Każdą miejscowość i atrakcje turystyczną.
Jednak największe wrażenie wywarł na mnie Gdańsk i Gdynia. Pierwszą rzeczą,
którą zobaczyłam w Trójmieście było Westerplatte. Miejsce niesamowite, które
warto zobaczyć - albo, do którego wrócić. Przy okazji pozdrawiam przemiłego
żołnierza i bardzo dziękuję za zdjęcie.
Kolejnym miejscem, które mnie urzekło jest
Gdańsk i Jarmark Św. Dominika, pod czas, którego miasto zamienia się w bajkę.
Gdynia od teraz kojarzy mi się z Akwarium Gdyńskim z niesamowitymi okazjami ryb
i płazów. Znowu, dziękuję mamo i tato.
A oto zdjęcia. (Proszę o ich nie kopiowanie bez mojej zgody)
Pozdrawiam oraz udanego tygodnia.
Julia K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz