czwartek, 13 kwietnia 2017

Recenzja filmu "Maria Skłodowska Curie"

Witam wszystkich bardzo serdecznie po krótkiej przerwie!
Kilka dni temu wybrałam się do kina na dość głośny film o polskiej noblistce Marii Skłodowskiej Curie. Chciałabym przedstawić wam moje odczucia dotyczące tej produkcji.

Maria Skłodowska Curie była bez wątpienia jedną z najsławniejszych polek. Jako pierwsza kobieta na świecie dostała nagrodę Nobla oraz jedyna została dwukrotną laureatką tej nagrody. Rozwinęła teorię promieniotwórczości, technik rozdzielania izotopów promieniotwórczych oraz odkrycie dwóch nowych pierwiastków – radu i polonu. Umarła na chorobę popromienną i jako jedyna kobieta spoczęła w paryskim Panteonie w dowód uznania zasług na polu naukowym. Jednak w filmie nie mam o tym ani słowa.
Reżyserka Marie Noelle nie przedstawiała historii polki od początku – na co szczerze liczyłam. Film opowiada czas po otrzymaniu pierwszego a przed dostaniem drugiego Nobla. Skłodowska walczy o swoje prawa, stara się przetrwać po śmierci męża i wdaje się w romans z żonatym mężczyzną. 
Reżyserka skraca opowieść o życiu tytułowej bohaterki, przez co fabuła nie jest płynna. W niektórych momentach oglądanie nie sprawia przyjemności, a powoduje chęć wyjścia z sali.
Jeśli chodzi o grę aktorską to nie mam zarzutów. Karolina Gruszka w roli Mari Skłodowskiej – Curie spisała się znakomicie. Widać było, że posługiwanie się językiem francuskim nie sprawia jej trudność, czego niestety nie można powiedzieć o innych aktorach.

Ponad to rzeczą, która zachwyciła mnie w filmie są stroje bohaterów idealnie oddające klimat tamtych czasów. Według mnie, osoby odpowiedzialne za stroje spisały się na medal. 

W następnym poście pojawi się przepis na babkę mojej mamy. Mam nadzieję, że ktoś go wykorzysta i podzieli się tym jak mu wyszła.
Pozdrawiam!
Julia K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz