Witam wszystkich bardzo serdecznie po krótkiej przerwie!
Kilka dni temu wybrałam się do kina na dość głośny film o polskiej noblistce Marii Skłodowskiej Curie. Chciałabym przedstawić wam moje odczucia dotyczące tej produkcji.
Kilka dni temu wybrałam się do kina na dość głośny film o polskiej noblistce Marii Skłodowskiej Curie. Chciałabym przedstawić wam moje odczucia dotyczące tej produkcji.
Maria
Skłodowska Curie była bez wątpienia jedną z najsławniejszych polek. Jako
pierwsza kobieta na świecie dostała nagrodę Nobla oraz jedyna została dwukrotną
laureatką tej nagrody. Rozwinęła teorię promieniotwórczości, technik
rozdzielania izotopów promieniotwórczych oraz odkrycie dwóch nowych
pierwiastków – radu i polonu. Umarła na chorobę popromienną i jako jedyna
kobieta spoczęła w paryskim Panteonie w dowód uznania zasług na polu naukowym.
Jednak w filmie nie mam o tym ani słowa.
Reżyserka
Marie Noelle nie przedstawiała historii polki od początku – na co szczerze
liczyłam. Film opowiada czas po otrzymaniu pierwszego a przed dostaniem
drugiego Nobla. Skłodowska walczy o swoje prawa, stara się przetrwać po śmierci
męża i wdaje się w romans z żonatym mężczyzną.
Reżyserka
skraca opowieść o życiu tytułowej bohaterki, przez co fabuła nie jest płynna. W
niektórych momentach oglądanie nie sprawia przyjemności, a powoduje chęć
wyjścia z sali.
Jeśli
chodzi o grę aktorską to nie mam zarzutów. Karolina Gruszka w roli Mari
Skłodowskiej – Curie spisała się znakomicie. Widać było, że posługiwanie się
językiem francuskim nie sprawia jej trudność, czego niestety nie można
powiedzieć o innych aktorach.
Ponad
to rzeczą, która zachwyciła mnie w filmie są stroje bohaterów idealnie oddające
klimat tamtych czasów. Według mnie, osoby odpowiedzialne za stroje spisały się
na medal.
W następnym poście pojawi się przepis na babkę mojej mamy. Mam nadzieję, że ktoś go wykorzysta i podzieli się tym jak mu wyszła.
Pozdrawiam!
Julia K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz